Scenopisanie
W działach: rpg | Odsłony: 15Ostatnie wpisy na blogu kaduceusza sprawiły, że postanowiłem napisać słów parę o przygotowywaniu sesji zwanym też pisaniem scenariuszy.
Zacznę od tego, że gdybym miał przygotowywać scenariusze w takiej formie w jakiej są publikowane to chyba w ogóle bym nie prowadził. I nie mam na myśli spisania scenariusza w artykuł nadający się do publikacji, ale ogólne dopracowanie i szczegółowość, przemyślenie i domknięcie wszystkich wątków. To jest tytaniczna praca i jestem pełen podziwu dla ludzi którzy piszą i publikują scenariusze na sieci, w zinach, czy niegdyś gazetach. Tylko ciekawi mnie czy sesje dla swoich drużyn przygotowują z równą pieczołowitością ;)
Ja zawsze miałem problem z przygotowywaniem własnych scenarów. Pomysłów mam dużo, ale zrobienie z pomysłów fajnej sesji to zupełnie inna bajka niż ich wymyślanie. Odkąd zajmuję się prowadzeniem RPG, szukałem jakiś metod czy sposobów by robić to szybko i bezboleśnie... z różnym rezultatem. Czytałem MiMy, potem Portale, prowadziłem gotowce, czytałem podręczniki do różnych systemów. Ale nic z tego nie przyniosło zadowalających mnie rezultatów.
Gotowce nawet wychodziły, nauczyłem się je przerabiać tak by pasowały do mojego stylu prowadzenia. Artykuły w gazetach i systemach były albo zbyt ogólne, albo przedstawiały czyjeś sposoby, trudne do stosowania dla innych osób (vide cykl "Jak tworzę scenariusze" z Portala). W pewnym momencie zastanawiałem się nawet dlaczego nigdzie nie napiszą konkretnie jak przygotowywać sesje.
W końcu udało mi się opracować pewne metody i sposoby (vide wpisy "W Poszukiwaniu Nibylandii" i "Puste Sceny") ale sesje w ten sposób przygotowywane są nieco zbyt przewidywalne i schematyczne, przez co sprawdzają się przy max 2-3 sesjach.
I tak doszedłem do wniosku, że przy tworzeniu scenariusza liczy się przede wszystkim pomysł. Jeśli MG ma pomysł na sesje i ten pomysł go inspiruje i nakręca to już jest dobrze. Będzie chciało mu się nad nim siedzieć i go opracowywać. Nie ma metody ani schematu która może zastąpić wyobraźnię i kreatywność niezbędną do wymyślania idei na których scenariusz będzie oparty. Bez tego nie ma nawet co zaczynać.
Kiedy jest już pomysł, trzeba go dopasować do postaci graczy, pomyśleć co mają robić. To ważny krok, bo do każdego pomysłu można podejść na dziesiątki sposobów. Ważne są wiarygodne motywacje bohaterów, tak by gracze nie mieli poczucia "co ja tutaj robię".
Potem pozostaje już "tylko" przygotowanie niezbędnych detali. Tu tkwi pewien haczyk. Żeby się nie zarobić i jednocześnie pozostawić scenariusz spójnym trzeba się skoncentrować na tym co dla niego ważne, nie mnożyć bytów ponad potrzebę. Problem tkwi w tym, żeby wiedzieć co jest ważne, a co można bez żalu wykreślić. Nie jest to prosta sprawa, lecz choć nie ma na to żadnych gotowych schematów to można się tego nauczyć. Ale to temat na osobny wpis, a może nawet artykuł.
P.S. Tytuł wpisu zapożyczyłem z blogu kaduceusza. Genialny termin :)
P.P.S. Ilustracja pochodzi z podręcznika "Call of Cthulhu" d20